Hej hej kochani,
ostatkiem sił i czasu w przedświątecznym zamieszaniu ozdobiłam uśmiechniętego zajączka. Myślałam, że już nie zdążę i zostanie taki zwykły drewniany, ale patrzył na mnie tymi oczkami więc musiałam go troszkę "pokolorować". W ruch poszła trawka, sztuczny mech, kwiaty, fabrykowe tekturki i oczywiście musiał dostać marchewkę ;) Teraz uśmiecha się do mnie jeszcze mocniej.
Bardzo wesoły i radosny :)
OdpowiedzUsuńRewelacja, marchewki są genialne!
OdpowiedzUsuń