Hej Kochani nie wiem czy to dobry moment na wpisy, bo mój nastrój jest taki sobie (ale tak dawno nie pisałam, że aż mi głupio) natłok obowiązków i samotność w tym wszystkim jest przygnębiająca. Nawet podróż może trzech kilometrów do szkoły i do pracy wymaga stalowych nerwów a co do dopiero reszta domowych spraw.
Ale cóż jakoś muszę sobie radzić bo przecież nie usiądę i nie zacznę płakać z bezradności,
a zostało mi jeszcze do zorganizowania
- wymyślić i zamówić dwa torty dla mojego synka,
- poczęstunek na dwie imprezy,
- prezent urodzinowy,
- prezent na mikołaja,
- napisy urodzinowe (bo zawsze były dwa więc dlaczego teraz ma być inaczej),
- odpowiedź na kilka pytań co Marcinek chciałby na urodzinki (to akurat jest bardzo miłe ale trudne),
- oczywiście doprowadzenie domu do stanu używalności
do tego dochodzi codzienne odrabianie lekcji i odpowiadanie na setki pytań Marcinka.
Na pocieszenie wczoraj ostatecznie skończyłam kalendarz adwentowy dla mojego synka :))
Zostało mi jeszcze wypełnienie 24 pudełeczek w jakieś superowe niepsodzianki a to wcale nie jest takie proste :))
Napiszcie jak Wam się podoba muszę dodać, że 90 % kalendarza powstało na warsztatach w mojej ukochanej Rupieciarni.
Czytasz w moich myślach, właśnie miałam Cię pogonić o pokazanie kalendarza. Jest super!!!
OdpowiedzUsuńW sumie to możesz wkładac na bieżąco - coby synka nie kusić ;).