czwartek, 2 grudnia 2010

oj oj

Hej Kochani nie wiem czy to dobry moment na wpisy, bo mój nastrój jest taki sobie (ale tak dawno nie pisałam, że aż mi głupio) natłok obowiązków i samotność w tym wszystkim jest przygnębiająca. Nawet podróż może trzech kilometrów do szkoły i do pracy wymaga stalowych nerwów a co do dopiero reszta domowych spraw.
Ale cóż jakoś muszę sobie radzić bo przecież nie usiądę i nie zacznę płakać z bezradności,
a zostało mi jeszcze do zorganizowania
- wymyślić i zamówić dwa torty dla mojego synka,
- poczęstunek na dwie imprezy,
- prezent urodzinowy,
- prezent na mikołaja,
- napisy urodzinowe (bo zawsze były dwa więc dlaczego teraz ma być inaczej),
- odpowiedź na kilka pytań co Marcinek chciałby na urodzinki (to akurat jest bardzo miłe ale trudne),
- oczywiście doprowadzenie domu do stanu używalności
do tego dochodzi codzienne odrabianie lekcji i odpowiadanie na setki pytań Marcinka.

Na pocieszenie wczoraj ostatecznie skończyłam kalendarz adwentowy dla mojego synka :))
Zostało mi jeszcze wypełnienie 24 pudełeczek w jakieś superowe niepsodzianki a to wcale nie jest takie proste :))
Napiszcie jak Wam się podoba muszę dodać, że 90 % kalendarza powstało na warsztatach w mojej ukochanej Rupieciarni. 

1 komentarz:

  1. Czytasz w moich myślach, właśnie miałam Cię pogonić o pokazanie kalendarza. Jest super!!!
    W sumie to możesz wkładac na bieżąco - coby synka nie kusić ;).

    OdpowiedzUsuń